[transkrypt/tłumaczenie podkastu] Inne słowiańskie święta
Sława! Sława Bogom i witam wszystkich w kolejnym odcinku „Szukajac słowiańskiej duszy”, w którym kontynuujemy serię „Rodzima Wiara dla początkujących”. Dziś będziemy rozmawiać o świętach we współczesnej Rodzimej Wierze. Ostatnim razem mówiłam o podstawowych czterech świętach wyznaczanych rocznym cyklem słonecznym. Było mi miło słyszeć, że was wtedy nie zanudziłam i że niektórzy z was uznali to za przydatne. Wiadomości i komentarze od was są dla nas i dla mnie bardzo ważne. Nadają wartość temu wszystkiemu, więc piszcie dalej. Jeśli, oczywiście, chcecie. Jeśli nie chcecie, to nie musicie. Bo szczęśliwie żyjemy w wolnym kraju i mam nadzieję, tak zostanie.
Dziś chcę mówić o corocznych świętach, które nie są związane z cyklem słonecznym, ale są częścią kalendarza świąt słowiańskiego poganizmu. Święta o których będę mówić nie są wszystkimi świętami obchodzonymi przez współczesnych Rodzimowierców, ale są, myślę, najczęściej obchodzonymi. Mój wybój jest być może nieco arbitralny bo, czy mi się to podoba czy nie, mam silne więzi z poganizmem zachodnich Słowian i z tego powodu mogę być nieco stronnicza. Ale starałam się jak mogłam, żeby uwzględnić elementy i innych słowiańskich tradycji, żeby uwzględnić potrzeby szerszego grona słuchaczy.
Więc, jeśli wydaje wam się to interesujące – słuchajcie dalej.
Poza czterema głównymi obrzędami przeprowadzanymi w czasie dwóch przesileń i dwóch równonocy, Rodzima Wiara ma wiele innych dorocznych obrzędów, związanych z porami roku i cyklami przyrody. W przeciwieństwie do czterech głównych obrzędów, te święta nie są tak jednolite w obrębie różnych tradycji słowiańskich, niemniej występuje tu wystarczająco dużo podobieństw, aby można było mówić o nich w kontekście tradycji słowiańskich, bez konieczności dyskutowania oddzielnie tradycji zachodnich, wschodnich i południowych Słowian.
Stado i rusałczy tydzień
Święto od którego chcę zacząć jest specjalnie bliskie mojemu sercu, ponieważ zostało one dosłownie przywrócone do życia przez grupę polskich Rodzimowierców, którzy dokonali rekonstrukcji tego święta w niesamowity, prawdziwie godny podziwu sposób. Święto, o którym tu mówię nazywa się Stado. W zasadzie nie wiemy, czy oryginalne, wczesnośredniowieczne święto tak się nazywało, czy też miało inną nazwę. Obecnie toczy się debata na ten temat. Niektórzy historycy uważają, że Jan Długosz, kronikarz, który zapisał nazwę tego święta w roku 1450 czy jakoś tak, uważają, że Długosz zapożyczył tę nazwę z niemieckiego. Inni jednak uważają, że Długosz zapisał tę nazwę trafnie, bez żadnych zapożyczeń. Przyznać muszę, że nie mam wystarczająco dużo wiedzy na tego typu tematy, żeby mieć jakieś zdanie na ten temat, powiem więc tylko: zrekonstruowane święto nazywa się Stado, bo tak jego nazwa została zapisana w XV-to wiecznej kronice. Nie wiemy jakie było oryginalne znaczenie tej nazwy, ale biorąc pod uwagę podobieństwo ze współczesnym polskim słowem „stado”, nazwa ta mogła oznaczać zgromadzenie ludzi. Bo tym właśnie jest stado: zgromadzeniem żywych istot, takich jak bydło, konie albo ludzie.
Sposób w jaki dokonano rekonstrukcji tego święta jest niesamowity. Ludzie, którzy dokonali tej rekonstrukcji, przyjęli podejście prawdziwie multi-dyscyplinarne. Przeszukali kroniki, w których wspomniane było święto obchodzone na wiosnę. Kroniki wspomniały również, że w czasie święta odbywały się tańce z mieczami oraz wzywane były imiona, jak się uważa, bóstw, które, w zależności od kroniki brzmiały: Jado, Jassa, Ylelli, Nija or Tya. Następnie rekonstruktorzy tego święta przyjrzeli się słowiańskiemu folklorowi, gdzie często występują te trzy elementy, czyli: wiosenne święto, taniec z mieczami i wzywanie imion wspomnianych w kronikach. Rekonstruktorzy znaleźli wiele tych elementów w słowiańskim folklorze, włączając w to sławną tradycję, wpisaną przez UNESCO na listę reprezentatywnego niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości, czyli wiosenną procesję Królów i Królowych, która corocznie odbywa się w wiosce Gorjani w Chorwacji. Potem rekonstruktorzy zgromadzili jeszcze więcej danych historycznych, zarówno współczesnych jaki i średniowiecznych, oraz danych antropologicznych i dzięki temu udało im się znaleźć silną więź pomiędzy mieszkańcami Chorwacji oraz mieszkańcami Małopolski. W ten sposób pokazali więź kulturową pomiędzy ludźmi w Polsce i Chorwacji, po to, żeby mogli powiedzieć: słuchajcie, istnieje wiele podobieństw pomiędzy polskim i chorwackim folklorem. Te podobieństwa mogły rozwinąć się niezależnie, ale my możemy udowodnić, że tak nie było. Możemy udowodnić, że te tradycje mają takie same korzenie.
To jest po prostu rewelacja. Słów mi brakuje, żeby to opisać. Właśnie tak powinna odbywać się rekonstrukcja słowiańskiej Rodzimej Wiary. Powinna bazować na faktach historycznych, na solidnych dowodach, na muli-dyscyplinarnych badaniach i, kurde, badaniach naukowych. A tak przy okazji, wyniki tych badań, dane na podstawie których dokonano tej rekonstrukcji, to wszystko jest opublikowane w internecie. Wszystkie źródła, dokumenty, są dostępne dla każdego, żeby sprawdzić. Więc jak ktoś chce sobie to zrecenzować, spojrzeć na to krytycznie, to absolutnie może. Nie ma tu żadnej tajemnicy. Nic nie jest odtwarzane dlatego, że, wiesz, ja tak myślę. Albo dlatego, że się jeden z drugim najedli grzybków, mieli wizję i takie rzeczy widzieli. Ludzie, którzy podjęli się rekonstrukcji święta Stada mają nawet na tyle naukowego podejścia, że potrafią powiedzieć: nie wiemy, jakie jest znaczenie tego święta. Możemy powiedzieć, jak ono wyglądało, kiedy się odbywało, jakie imiona bóstw lub Bogów były wzywane, ale jeśli chodzi o znaczenie – możemy tylko zgadywać. Uwielbiam tę dyscyplinę myślenia, tą separację tego, co wiemy, od tego co uważamy albo podejrzewamy. Tak to się, ludzie, powinno robić.
Święto stado to jedno ze świąt które nie jest związane z cyklem słonecznych, ale zdarza się corocznie. W tradycji zachodnich i południowych Słowian. W tradycji wschodnich Słowian istnieje święto nazywane tygodniem rusałczym, które posiada niektóre, ale nie wszystkie, elementy święta Stada. To święto związane jest bardziej z rusałkami, czyli słowiańskimi demonami, które powstają po śmierci młodych, niezamężnych dziewcząt. Oczywiście, jeśli te dziewczęta nie otrzymają odpowiedniego pogrzebu.
Niezamężne dziewczęta, chociaż niekiedy zamężne kobiety również, odgrywają główną rolę zarówno w święcie Stado jak i rusałczym tygodniu. To, co jest tu ważne, to to, że mężczyźni, biologiczni mężczyźnie, mogą odgrywać jedynie role pomocnicze. Mogą grać muzykę, coś potrzymać albo pomóc w przygotowaniach, ale elementy rytualne, jak taniec czy śpiew, to wykonywane jest przez dziewczęta i kobiety, biologicznej płci żeńskiej. Nawet jeśli odgrywana historia ma męską postać, postać ta grana jest przez kobietę.
W czasie rusałczego tygodnia, w tradycji wschodnich Słowian, dziewczęta i kobiety tańczą aby wodzić rusałki po polach, co ma przynieść szczęście i płodność. W czasie Stada, w tradycji zachodnich i południowych Słowian, dziewczęta tańczą z mieczami i śpiewają po to, aby przeprowadzić Bogów po domostwach, żeby przynieść szczęście i płodność.
Stado dobywa się na wiosnę, pomiędzy równonocą wiosenną i przesileniem letnim. Współcześnie święto to odbywa się w okresie, nazywanym w przez chrześcijan Zielonymi Świątkami, na tydzień przed Zesłaniem Ducha Świętego. Nie jest możliwe powiedzieć z pewnością, kiedy to święto odbywało się oryginalnie, bo, jak tłumaczyłam w poprzednim odcinku, w wyniku chrystianizacji, zachowane tradycje pogańskie zostały pomieszane a ich oryginalny terminy poprzesuwane. Jednakże, jeśli chcesz obchodzić te święto, planuj na mniej więcej 50 dni po pierwszej pełni księżyca po wiosennej równonocy. Krótko mówiąc, sprawdź w kalendarzu kiedy jest pełnia w czasie lub tuż po wiosennej równonocy i dodaj 50 dni. A jeśli nie chce ci się liczyć dni, sprawdź w kalendarzu świąt kościelnych, kiedy jest Święto Trójcy Świętej i obchodź Stado lub rusałczy tydzień wtedy.
Jeśli chodzi o sposób obchodzenia tego święta, to, czego naprawdę potrzebujesz to niezamężne dziewczęta, żeby tańczyć i śpiewać. W notatkach wrzucę link do zdjęć i filmów ze święta Stada w Polce, żeby pokazać, jak to wygląda. Jeśli praktykujesz samotnie i nie znasz żadnych (biologicznych) dziewcząt lub kobiet, które chcą nauczyć się tańczyć z mieczami i śpiewać tradycyjne pieśni, doradzałabym zapomnieć o obchodzeniu Stada lub rusałczego tygodnia. Może jeśli jesteś uparta i płci żeńskiej, jako praktykująca samotnie Rodzimowierczyni, możesz pójść na łąkę nad rzeką i zostawić trochę chleba lub innych smakołyków dla rusałek, ale jeśli jesteś płci męskiej, daj sobie spokój. W najlepszym wypadku zrobisz z siebie idiotę, a najgorszym wkurzysz rusałki i nic dobrego dla ciebie z tego nie wyniknie.
Perunowe
Innym rodzimowierczym świętem nie związanym z cyklem słonecznym jest święto Peruna, czyli Perunowe albo Perunica. Jeśli chodzi o poprawność historyczną tego święta, nie mogę tu dużo powiedzieć. Z pewnością nie jest ono tak dobrze zrekonstruowane, na faktach i źródłach historycznych, jak święto Stado. Przede wszystkim dlatego, że Perunowe zostało… W sumie nie jestem pewna, czy „zrekonstruowane” jest tu właściwym określeniem. Może: „zasugerowane albo zaproponowane”? Perunowe jako święto pogańskie zostało zaproponowane przez Borysa Rybakowa, który był głównym archeologiem w ZSSR. A problemy z badaniami Rybakowa są dwa. Pierwszy jest taki, że są to nieaktualne badania z czasów przed stworzeniem nowoczesnych technik analizy DNA i RNA albo nawet bardziej zaawansowanych technik datowania radiowęglowego, tak więc interpretacja znalezisk archeologicznych była w tamtych czasach głównie zgadywaniem a nie procesem naukowym. A to prowadziło do nadinterpretacji. Drugi problem z badaniami Rybakowa jest taki, że były przeprowadzane w ZSSR. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy słuchacze, zwłaszcza młodzi, anglojęzyczni z Zachodu, że dla nich ZSSR jest ideałem, ale wierzcie mi, nie jest. Problemów z i w ZSSR było tyle, że miesiąca nie starczyłoby, żeby szczegółowo je przedyskutować. W największym skrócie, w ZSSR wszystko musiało być zgodne z wiodącą ideologią komunistyczną. Wszystko, włączając w to odkrycia archeologiczne, co oznacza, że nie było wolności badań lub interpretacji naukowych. Co, tak przy okazji, było głównym powodem, dla którego było tak wielu naukowców-dysydentów z ZSSR. Naukowcy chcieli robić badania naukowe, a nie ideologię a nie mogli tego robić w ZSSR. Więc uciekali na Zachód. Ale Rybakow, ewidentnie nie miał problem z robieniem ideologii, i to jest jeden z problemów z jego badaniami.
Niemniej, Perunowe zostało wprowadzone do współczesnego słowiańskiego poganizmu zanim jeszcze się urodziłam. Więc, bez względu na historyczność lub jej brak, to święto stało się częścią tradycji. Współczesnej tradycji. Z tego co wiem wszyscy Rodzimowiercy obchodzą to święto, aczkolwiek jego waga jest różna. Dla niektórych, głównie świrów-wojowników, Perunowe jest najważniejszym świętem w roku. Dla innych… A raczej, dla większości nie-świrniętych Rodzimowierców, to jest zwykłe święto, jak każde inne.
Perunowe odbywa się około 20 lipca, co, o ile rozumiem, jest dniem chrześcijańskiego świętego Eliasza, który, znów, o ile rozumiem, ma coś wspólnego z burzami i dlatego zadecydowano… szczerze mówiąc, nie wiem kto zadecydował, że Eliasz koniecznie musi być chrześcijańską wersją Peruna. Z tego założenia wyciągnięto kolejne założenie, mianowicie, że dzień święta świętego Eliasza musi być związany z oryginalnym pogańskim świętem Peruna. I nikomu nie przeszkadzało, zupełnie nie wiem dlaczego, że nie wiadomo czy pogańscy Słowianie obchodzili święto Peruna, kiedy je obchodzili i dlaczego.
Tak zupełnie szczerze, to nie jest nawet pewne, że Perun był słowiańskim Bogiem, bo możliwe jest, że był On slawicyzowaną wersją nordyckiego Thora. Ale to nie ma tu znaczenia, bo, co wiemy na pewno, Perun nie był pansłowiańskim Bogiem. Jego kult potwierdzony jest tylko na obszarze Rusi Kijowskiej. Pomimo tego Rodzimowiercy ze wszystkich stron świata obchodzą Perunowe a co niektórzy, po prawdzie, głównie poganie uprawiający fejklor, nie Rodzimowiercy, twierdzą, że Perun to najwyższy Bogów Słowian.
W każdym razie, dzień Peruna obchodzony jest około 20 lipca i jest postrzegany jako święto mężczyzn (biologicznych mężczyzn). Elementami typowymi dla obchodów Perunowego lub Perunicy, zawody i aktywności związane ze sportem. Mamy więc zapasy, łucznictwo, rzucanie toporami lub oszczepami, mamy bieganie i takie tam. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o pokazanie męskiej siły i umiejętności.
Ważną częścią Perunowego jest modlitwa do Peruna o powstrzymanie burz, bo, jak być może wiecie lub nie, pod koniec lipca, w klimacie Europy Północnej i Środkowej, gdzie żyli nasi przodkowie, koniec lipca to czas, kiedy rozpoczynają się żniwa. A naprawdę nie chcesz żadnych burz w tym czasie, ponieważ może to doprowadzić do znacznych strat w plonach.
Jeśli praktykujesz Rodzimą Wiarę samotnie i jesteś płci żeńskiej, doradzałabym nie obchodzić Perunowego, ponieważ, podobnie jak w przypadku święta Stada i Rodzimowierców płci męskiej, w najlepszym wypadku zrobisz z siebie idiotkę, a w najgorszym poważnie wkurzysz Peruna, a to nie skończy się dobrze dla nikogo.
Jeśli praktykujesz samotnie i jesteś płci męskiej, możesz iść na jakieś pole, dokonać pokazu męskiej siły, czy to przez rzucanie czegoś, czy uderzanie w coś. Odnośnie dekorowania ołtarza i przygotowań do obrzędu, warto jest uwzględnić dąb – jego gałęzie, liście albo żołędzie, bo tradycyjnie dąb jest związany ze słowiańskim Bogiem burzy.
Mokoszowe
Wydaje mi się, że większość współczesnych grup rodzimowierczych, miesiąc po Perunowym, obchodzi święto Mokoszy. W Polsce to święto nazywa się Mokoszowe i jest obchodzone około 15 sierpnia. Tego samego dnia chrześcijanie obchodzą Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Dzień obchodzenia tego święta nie jest przypadkowy. Badacze słowiańskiego poganizmu zgadzają się, że kult maryjny oryginalnie związany był z kultem Bogini-Matki, czyli Bogini, która daje życie, jest życiem, jest Ziemią i w pewien sposób rodzi plony tak jak kobieta rodzi swoje dziecko. Oczywiście, Mokosz jest uważana za taką Boginię.
Na podstawie informacji z Internetu, które są głównie fejklorem, można pomyśleć, że Mokosz jest pansłowiańską Boginią, co nie jest prawdą. Mokosz jest względnie dobrze udokumentowana w tradycji wschodnich Słowian, jak się uprzeć można doszukać się Jej obecności pośród Słowian zachodnich, ale w tradycji południowych Słowian, o ile wiem, Ona nie występuje. Jest możliwe, że pośród południowych Słowian Bogini-Matka znana była pod imieniem Perperuna, ale nie znam tego tematu na tyle dobrze, żeby wypowiadać się na ten temat głębiej. Poza tym, jeśli słuchaliście tego podkastu wcześniej, to prawdopodobnie wiecie, że generalnie nie jestem zwolenniczką wzywania słowiańskich Bogów po imieniu, a nawet czczenia Ich nadmiernie.
Uważam, że obsesja związana z Bogami jest bardzo judeochrześcijańskim zachowaniem. Z tego co widzę, wielu samozwańczych pogan, nie tylko słowiańskich, ale w ogóle, współczesnych pogan, w zasadzie nie zmienia religii, ale zmienia li i jedynie imię czczonych Bogów. Więc, w chrześcijaństwie masz Trójcę Świętą, Maryję Dziewicę i jeszcze kilku ważnych świętych na dodatek, i wszyscy oni są czczeni z bogobojnością, poddaniem i poczuciem winy. W życiu chrześcijanina praktycznie wszystko jest ograniczone, zakazane albo jest strasznym grzechem i wielu współczesnych pogan nosi w sobie to judeochrześcijańskie, poddańcze poczucie winy. Wielu wymienia Trójcę Świętą czy Maryję Dziewicę na znalezione w Internecie imiona pogańskich Bogów i voilà – tak zostają poganami. A przecież nie o to chodzi, nie?
Moim zdaniem, oraz w moim doświadczeniu, skupianie się na czczeniu Bogów pozbawia nas rdzenia tradycji Słowian, czyli słowiańskiego sposobu myślenia, rozumowania i interakcji ze światem. Dla mnie kult Bogów nie jest priorytetem. W zasadzie, jeśli tylko mogę, w ogóle nie czczę Bogów. Nie modlę się do Bogów Słowian i mam z Nimi do czynienia wyłącznie w czasie obrzędów, kiedy to żerczyni się modli, a ja muszę tylko krzyczeć „Sława!”. W czasie kilku obrzędów, które odprawiałam sama, nigdy nie wzywałam Bogów po imieniu. Zwracałam się do Nich jako do Bogów moich przodków, Bogów Słowian, Bogów nieba itd. W mojej praktyce religijnej skupiam się na działaniu w sposób, w jaki działali moi przodkowie, staram się zrekonstruować ich sposoby postępowania. Na przykład, jestem gościnna, skupiam się na mojej rodzinie i wspólnocie. Moim celem jest przyczyniać się do budowania dobrego, bogatego i pełnego znaczenia życia dla siebie, mojej rodziny i wspólnoty. Jeśli stanie się coś złego w moim życiu, nie winię za to woli Boga, rządu, polityki Putina, albo tych złych i wrednych onych. Złe rzeczy widzę jako wynik ataków czy inwazji złoczynnych istot, albo jako sygnał, że moja Dola nie jest zadowolona. Staram się poradzić sobie z tymi problemami oraz zapobiec im w przyszłości.
Jeśli chodzi o słowiańskich Bogów, nie uważam, ze zachowało się wystarczająco dużo, aby móc zbudować jakąś sensowną opinię. Jeśli słuchaliście tego podkastu wcześniej to pewnie zauważyliście, że w zasadzie zawsze, kiedy mówię o imionach albo domenach Bogów, za każdym razem, kiedy mówię o szczegółach, zawsze pojawia się „uważa się”, „zostało zrekonstruowane” albo wydedukowane, podejrzewa się, zakłada się. To jest jeden wielki znak zapytania. Ale to, co znakiem zapytania nie jest, to kult przodków. To jest bardzo ważne w słowiańskim poganiźmie.
Dziady i Radunica
Najważniejsze święto związane z kultem przodków, współcześnie najczęściej nazywane jest Dziady, ale jest to zachodniosłowiańska nazwa. W tradycji wschodnich Słowian używa się nazwy Radunica, chociaż, o ile wiem, ta nazwa jest specyficzna do wiosennego święta kultu przodków. Bo, a wiemy to na pewno, oryginalni, przedchrześcijańscy słowiańscy poganie obchodzili święto przodków przynajmniej dwa razy w roku, a pewnie jeszcze częściej. Współcześnie, w większości grup rodzimowierczych, przodkowie czczeni sią formalnie, wspólnotowo dwa razy w roku. Największe święto w zachodniej tradycji to Dziady w listopadzie, a w tradycji wschodniej – Radunica, obchodzona na wiosnę, zaraz po chrześcijańskiej Wielkiejnocy.
Jeśli chodzi o dokładną datę, to jest ona płynna. Radunica obchodzona jest zgodnie z kalendarzem chrześcijańskim, ale w innych tradycjach najczęściej widziałam Dziady wiosenne na początku maja. Dziady jesienne najczęściej obchodzone są na początku listopada, wtedy, kiedy obchodzone są Zaduszki albo Halloween. Ale spotkałam się z obchodami tego święta w nocy po pierwszym listopadowym nowiu. Więc rób jak wolisz.
W kulcie przodków chodzi o pamięć o nich i o nakarmienie ich, oraz, jeśli jesteś odważny, również o przeprowadzenie zagubionych dusz ze świata żywych do świata zmarłych, czyli do Nawii. Ponieważ karmimy naszych przodków, musimy mieć biesiadę, podczas której trzeba się dobrze bawić. Trzeba się też podzielić jedzeniem i piciem i dobrze się z przodkami bawić. Tego typu podejście jest dobrze zachowane w tradycji ukraińskiej, gdzie uczta dla przodków dosłownie odbywa się na cmentarzach, na grobach. To jest bardzo radosne wydarzenie, są śpiewy, tańce, jedzenie, picie, prawdziwa impreza. Wylewa się napitki na groby, jedzenie jest zostawiane dla przodków. Jedzenie zwykle jest specjalnie przygotowane na tą okazję. W przygotowaniu używa się miodu, kaszy [tu tłumaczę co to jest kasza], orzechów, suszonych owoców, jajek. Jeśli chodzi o alkohol, oczywiście musi być wódka oraz miód pitny [tu tłumaczę co to jest miód pitny]. A jeśli chcesz przeprowadzić Dziady w ekstra tradycyjny sposób, zawsze możesz zrobić kutię, która po dziś dzień jest potrawą przygotowywaną w kontekście kultu przodków lub zmarłych.
Innym elementem, który możesz chcieć uwzględnić w czasie Dziadów są maski. O których wiemy na pewno, żeby były elementem kultu przodków pośród pogańskich Słowian, ale nie wiemy na pewno jak te maski były używane. Grupa do której należę używa masek, które, tak przy okazji, nazywają się karaboszki lub kraboszki. Moja grupa używa tych masek jako reprezentacji przodków. Mają taką funkcję jak zdjęcie babci. Po to właśnie używamy tych masek. Więc te maski nie są noszone, ale stawiane obok ołtarza lub stołu biesiadnego, po to, aby przypominać nam, że są pośród nas przodkowie. O karaboszkach mówiłam sporo w odcinku 20 [tylko po angielsku], głównie w kontekście tego, jak błędnie są one interpretowane, więc jeśli cię to interesuje, to możesz [dla polskich odbiorców – przeczytać o tym na blogu Witii].
Och, i zapomniałam wspomnieć, że cokolwiek robisz w czasie święta Dziadów, nie powinieneś używać, ani nawet mieć przy sobie żadnych noży czy innych ostrych przedmiotów, bo mogą one zranić przodków, przybywających na ucztę. Wszelkiego krojenie czy plasterkowanie powinno być zrobione przed ucztą. A jeśli już absolutnie nie masz innego wyjścia i musisz użyć ostrza w czasie uczty, lepiej jest ostrzec przodków. Możesz, na przykład, z szacunkiem zamieść dłonią wokół ostrza i na powierzchni, na której będziesz coś kroić, tak żeby nie zranić przodków.
Ponaddto w czasie Dziadów, jeśli chcesz przeprowadzić dusze do Nawii, chcesz zrobić to poprzez… To znaczy, najpierw musisz rozpalić święty ogień, bo to właśnie przez święty ogień dusze podróżują do Nawii. Potem rozłóż jedzenie, a być może nawet rozpocznij ucztę, tak żeby dusze mogły posilić się przez podróżą. A potem chcesz wziąć znicze [tu tłumaczę co to są znicze]. Weź znicze na skrzyżowanie dróg i stojąc tam zacznij nawoływać dusze. Wołaj je w ten sposób, żeby je poprowadzić. Możesz im powiedzieć, że prowadzisz je do jedzenia a potem wskażesz drogę do Nawii. Nawołując duszę powinieneś odnosić się do nich z szacunkiem. Nie chcesz na nie krzyczeć albo im rozkazywać. Jeśli bardzo chcesz nosić karaboszkę, to może być odpowiedni czas, kiedy prowadzisz dusze, zwłaszcza na skrzyżowaniu dróg, to może być właściwy czas, żeby założyć te maski. Ale to tylko mój domysł. Tylko moja opinia.
Welesowe
Ostatnim świętem o którym chcę dziś mówić to święto Welesa, w Polsce znane jako Welesowe. To święto obchodzone jest w lutym a termin ten jest bezpośrednio związany z dniem świętego Błażeja, chrześcijańskiego świętego, który jest patronem bydła i (bo dlaczego nie?) chorób gardła. Ze względu na patronat nad bydłem, a nie nad chorobami gardła, św. Błażej interpretowany jest jako chrześcijańska wersja Welesa. A ponieważ ta interpretacja została dokonana jakiś czas temu, wydaje mi się, pod koniec XX wieku, stało się to tradycją w Rodzimej Wierze.
Nie można stwierdzić z pewnością, czy Weles był czczony w całej Słowiańszczyźnie, bo znany jest On jako część panteonu Włodzimierza, co, oczywiście, oznacza Ruś Kijowską, czyli tradycję Słowian wschodnich. Dowody na kult Welesa w innych obszarach Słowiańszczyzny są, w najlepszym wypadku, słabe. Ale, znów, jeśli chcesz obchodzić Welesowe, nie jest to błędem samym w sobie, przede wszystkim dlatego, że brak dowodu nie jest dowodem na brak. To po pierwsze. Po drugie: Welesowe stało się stałą częścią współczesnej tradycji Rodzimej Wiary i trudno byłoby się z tym kłócić. To znaczy, można się kłócić, ale po co?
Wiecie, ja często się kłócę, ale kłócę się głównie z całkowicie bezsensownymi rzeczami, jak twierdzenie, że Kupała to święto dziewic, albo żercy nawołujący Rodzimowierców do porzucenia dóbr materialnych na rzecz trzeszczącej biedy. Kłócę się ze słowiańską gimnastyką bo takie rzeczy to totalna głupota i nie ma na nią miejsca we współczesnej Rodzimej Wierze. Ale nie ma tak dużo głupich rzeczy w obchodzeniu święta Welesa. I dlatego powiedziałam, że nie będę… że byłoby trudno się z tym kłócić. Kłócić się w oparciu na faktach, a nie, bo „och, nie podoba mi się to”.
Jeśli chodzi o elementy obrzędu święta Welesa, to są one w zasadzie żywcem wyjęte z obchodów dnia św. Błażeja, co, mnie trochę śmieszy, bo w obchodach dnia św. Błażeja chodzi głównie o bydło. Więc mamy współczesnych Rodzimowierców, którzy, nie oszukujmy się, głównie mieszkają w miastach i mają zero wspólnego z hodowlą bydła. No, ale, cóż… Jeśli modlitwy o zdrowie bydła daje szczęście miastowym, co ja im będę radochę psuć. To taka sama historia jak z modleniem się o płodność ziemi a potem, po powrocie do domu, jedzenie organicznych truskawek z Hiszpanii. Według mnie to bigoteria, ale to moja opinia, którą wyraziłam szczegółowo w pierwszych trzech odcinkach „Szukając słowiańskiej duszy” [i na blogu] więc serdecznie zapraszam chętnych, żeby tam się z nią zapoznać.
Obchody Welesowego skupiają się na modlitwach o zdrowie bydła. Jako ofiary składane jest głównie mleko i/lub masło, czego na tym etapie nie będę komentować, bo po co powtarzać to samo po raz enty. Oczywiście jest biesiada, w czasie której nie jest się wołowiny. I często są również zawody zapaśnicze.
W słowiańskim folklorze, który, naturalnie, jest bardzo schrystianizowany, luty jest również miesiącem, kiedy odbywają się Gromnice. Najważniejszym elementem Gromnic są duże świeczki nazywane gromnicami. Oczywiście, takie świeczki nie były znane naszym wczesnośredniowiecznym przodkom. Jeśli używali oni świeczek, to były one mniejsze, bo wosk był w tamtych czasach trudny do zdobycia i użyteczny w ważniejszych aspektach życia naszych przodków, jak na przykład w zabezpieczaniu materiałów przed wodą. Oczywiście, jest możliwe, że używali oni ognia, na przykład pochodni, w czasie jakichś rytuałów religijnych w okresie, kiedy współcześnie odbywają się Gromnice. Zachowane w folklorze tradycje związane z Gromnicami mają elementy pogańskie. Na przykład gromnice, te duże świeczki, używane są przez cały rok aby zabezpieczyć domowstwa przed piorunami, albo żeby przypalać włosy dzieci, co z kolei ma odpędzić od dzieci strach przed błyskawicami albo, czasem, przed wilkami. A ponieważ włosy mają dużo wspólnego z Welesem…
Dla tych, co nie wiedzą, imię Weles albo Wołos najprawdopodobniej pochodzi od pra-słowiańskiego *wołs, co oznacza włosy. To jest powiązanie Welesa z włosami. A ponieważ Gromnice, świętowane 2-go lutego i dzień św. Błażeja, obchodzony w zależności od tradycji, albo 11 albo 21 lutego, kalendarzowo są blisko, niektórzy Rodzimowiercy łączą te dwa święta i palą świeczki w czasie Welesowego. Musze przyznać, że mam wątpliwości odnośnie tego wszystkiego, bo to nie jest oparte na solidnych badaniach, ale bardziej na luźnych skojarzeniach. Ale z drugiej strony, nie mam solidnych argumentów, żeby temu zaprzeczyć. Może można kłócić się ze świeczkami, ale nie z innymi aspektami tej fuzji. Więc, nie wiem, być może jeszcze nie mam tych argumentów, więc jeśli kiedyś będę miała inne przemyślenia na ten temat, z pewnością dam wam znać.
To wszystko o czym chciałam dziś mówić. Cieszę się, że udało mi się trzymać tematu i utrzymać odcinek w sensownych ramach czasowych. Jak zawsze, dajcie znać, jeśli macie jakieś przemyślenia, komentarze, pytania czy cokolwiek innego do powiedzenia. Możecie skontaktować się z nami poprzez media społecznościowe jak Facebook, Instagram oraz Twitter. Który naprawdę muszę zacząć aktualizować, ale cały czas zapominam, głównie ze względu na ograniczenia w liczbie znaków. Bo, jak pewnie zauważyliście, lubię dużo gadać. Witia ma również stronę internetową oraz adres mailowy, więc możecie się z nami skontaktować w ten sposób. Wszystkie detale kontaktowe zalinkuję w notatkach do tego podkastu.
A na razie, trzymajcie się ciepło, starajcie się praktykować w sposób przemyślany, pełny znaczenia oraz poprawny historycznie, i…
Sława!
Bibliografia:
T. Rogaliński, „Wiosenne święto Stado. Przywracanie pamięci i żywej duchowości Polaków”, Gniazdo. Rodzima wiara i kultura
A. Szyjewski: Religia Słowian
Sources of Slavic Pre-Christian Religion, edited by J. A. Álvarez-Pedrosa
K. Aitamurto, “Paganism, Traditionalism, Nationalism”