Rodzima Wiara dla początkujących: Dola i Niedola

Koncepcja losu oraz Bogowie odpowiedzialni za jego przędzenie znane są chyba w każdej kulturze stworzonej przez człowieka. Nie inaczej jest, a raczej – było – pośród przedchrześcijańskich Słowian. Nasi przodkowie wierzyli, że za tworzenie czy też przędzenie losu ludzi odpowiedzialne są Boginie[1], znane jako najczęściej jako Rodzanice, Narecznice lub Suđaje (lub pochodne tych imion; dla ułatwienia poniżej będę zwać te Bognie Rodzanicami). Według wierzeń naszych przodków Rodzanic było trzy (rzadziej – dwie), pojawiały się w czasie narodzin dziecka po to, aby uprząść jego Dolę (lub u Słowian południowych – Srećę/Sudbinę[2]; znów, dla ułatwienia dalej będę używać nazwy Dola). Słowiańska Dola była zatem swego rodzaju boskim darem, ofiarowywanym dziecku w czasie narodzin. A dar był to nie byle jaki.

Dola często nazywana jest losem, lub tez przeznaczeniem, ale nie wydaje się to całkiem odpowiednim terminem. Biorąc pod uwagę znaczenie Doli dla życia Słowianina lub Słowianki, Dola powinna raczej widziana być, jako zestaw cech, zdolności, umiejętności i talentów przypisanych danej osobie w momencie narodzin. W literaturze często podawany w literaturze przykład Doli chłopskiej, „przypisanej” kupcowi, w którym to przypadku, kupiec, choćby nie wiem jak się starał, nie zdoła odnieść sukcesu w handlu, czy innych interesach, nie związanych z uprawą ziemi. I nic dziwnego – rolnik, aby powodziło mu się w życiu, potrzebuje zupełnie innych cech osobowości, zdolności, umiejętności i talentów, niż kupiec. W pojęciu Doli (lub Niedoli), nie chodzi więc o los, czy przeznaczenie, w rozumieniu długości życia, jakości życia, „przeznaczonego” partnera życiowego, czy ilości dzieci. Chodzi raczej o pewne nastawienie do życia, temperament oraz talenty, czy skłonności, wymagane, aby realizować się w takiej a nie innej, nazwijmy to, karierze.

Nie ulega wątpliwości, że posiadanie odpowiednio utkanej Doli było niezwykle istotne dla naszych przodków. Przedchrześcijańscy Słowianie w czasie narodzin dziecka nie tylko składali Rodzanicom ofiary i modlitwy, ale również tworzyli środowisko jak najbardziej przyjazne Boginiom, tak aby nie rozzłościć Ich, czy tez nie zagniewać, co mogłoby wpłynąć na jakość uprzędzonej Doli. W najgorszym przypadku, jeśli nieodpowiednie traktowanie, czy też nie satysfakcjonujące dary lub modlitwy rozsierdziły Rodzanice, mogły one zamiast Doli uprząść dla noworodka Niedolę – czyli bardzo, bardzo zły los.

Trudno powiedzieć ilu współczesnych Rodzimowierców posiada Dole uprzędzone przez usatysfakcjonowane darami, modlitwami i dobrym traktowaniem Rodzanice, ale domyślam się, że bardzo niewielu. Większość z nas urodziła się w niegościnnych szpitalach, bez modlitw, darów lub pięknie zastawionego stołu, gwarantującego zadowolenie Rodzanic. Dlatego też, myślę, że spokojnie możemy założyć iż nasze Dole to w najlepszym wypadku uprzędzone na „odwal” wątłe nici a być może nawet „złe” Dole – czyli Niedole, stworzone przez rozsierdzone brakiem szacunku Boginie. O ile w ogóle je mamy.

Nie jest niestety możliwe stwierdzić z pewnością, co sprowadza Rodzanice i skłania je do przędzenia Dól. Jeśli nie zostaną odkryte nowe, nieznane dotąd źródła, czy też informacje na temat Bogów przedchrześcijańskich Słowian, najprawdopodobniej nigdy się tego nie dowiemy. Stąd żaden ze współczesnych wyznawców Rodzimej Wiary nie może być pewny, czy Dolę w ogóle ma. Jeśli Rodzanice przywoływane są przez sam akt porodu, możliwe jest, że pojawiły się przy narodzinach każdego z nas. O ile, oczywiście, Boginie te nie są ograniczone zasięgiem terytorialnym ziem Słowian -  w takim wypadku Słowianie i Słowianki urodzeni za obcych ziemiach nie mieliby Doli. Jest również możliwe, że Rodzanice przybywają wyłącznie do porodów dzieci słowiańskiej krwi, albo – co również nie jest wykluczone, wyłącznie wtedy, jeśli przywołane zostaną odpowiednim rytuałem. Ta niewiedza, te wątpliwości odnośnie natury i, nazwijmy to, „motywacji” Bogiń są w zasadzie jedynym elementem sugerujących wymóg elementów „etniczności” w Rodzimej Wierze Słowian. Niestety nie jest możliwe stwierdzenie jaki dokładnie etniczny element może być tym wymaganiem – czy jest to etniczne pochodzenie dziecka, akuszerki lub innych osób asystujących przy porodzie i modlitwą lub darami wzywających Rodzanice? A może tym etnicznym wymogiem jest miejsce urodzenia – czyli „etnicznie” słowiańskie ziemie? Jeśli tak pojawia się kolejny problem – jakie etnicznie słowiańskie ziemie? Nie zapominajmy – pochodzenie, kolebka ludów Słowiańskich nie jest współcześnie znana, a na dodatek terytoria zajmowane przez słowiańskie ludy poprzez ponad tysiącletnią historię ich istnienia, nie do końca pokrywają się z granicami współczesnych „słowiańskich” ziem.

Szczęśliwie dla współczesnych Rodzimowierców Dola (lub Niedola) nie była całkowicie niezmienna. Przedchrześcijański Słowianin (lub Słowianka) mógł (lub mogła) odmienić, albo skłonić czy przekonać swoją Dolę do zmiany, choć, jak można się domyślić, nie było to łatwe. Wydaje się również, że przedchrześcijański Słowianin mógł też całkowicie wymienić swoją Dolę na inną, albo, na przykład, przejąć ją po jednym z przodków (co, być może, skłoniło Prokopiusza z Cezarei do stwierdzenia, że Słowianie nie wierzą w przeznaczenie – gdyż wierzyli oni, że zawsze mogą je zmienić). Jeśli nasi przodkowie mogli odmienić, wymienić lub przejąć swoją Dolę od przodków, z pewnością możemy zrobić to i my – współcześni Rodzimowiercy, obdarzeni, ze względu na okoliczności naszych narodzin, w najlepszym wypadku Dolą marną, a w najgorszym całkowicie jej pozbawieni.

Odszukać przeznaczenie

W poprzednim poście dyskutowaliśmy wymagania niezbędne, aby wstąpić na ścieżkę Rodzimej Wiary. Wymagania te – znani przodkowie, porzucenie codziennych modlitw do Bogów oraz bycie członkiem/członkinią silnej, zaradnej wspólnoty – są niezbędne dla każdego Rodzimowiercy między innymi po to, aby odnaleźć (lub: zmienić/wymienić), poznać i nawiązać obopólnie satysfakcjonującą relację ze swoją własną Dolą. Taka obopólnie satysfakcjonująca relacja jest bowiem niezbędna nie tyle sukcesu w życiu, ale do przeżycia w ogóle.

Wiemy, że Dola, której oczekiwania czy też potrzeby pozostają nieusatysfakcjonowane, może w najgorszym przypadku „zeźlić się” i przemienić w Niedolę, albo – w przypadku bardziej łagodnym – wykonywać złośliwe działania przeciwko Słowianinowi lub Słowiance, do której została „przypisana” mocą Rodzanic. Te złośliwe działania Doli przeciwko „swojemu” człowiekowi zawsze kończyły się (i kończą) źle dla człowieka. Z drugiej strony jednak, Dola, która dzieli cechy, umiejętności i talenty „swojego” człowieka zawsze działa na korzyść swojego „podopiecznego”, jest swego rodzajem duchem opiekuńczym, gwarantującym dobrobyt i zadowolenie w życiu.

Co jest warte zauważania, to fakt, że oczekiwania i potrzeby Doli są indywidualne i zależą od natury danej Doli. W związku z tym możemy mieć Dolę „rolniczą”, która pragnie żyć z uprawy ziemi, i która „odmawia” życia w jakikolwiek inny sposób (czyli przynosi niepowodzenie „swojemu” człowiekowi, jeśli zajmuje się on czymś innym niż uprawą roli). Możemy mieć Dole, które chcą, na przykład, żyć w nieporządku czy rozrzutności i pomagają „swoim” ludziom utrzymać się w takim stanie, a złoszczą się, jeśli „ich” człowiek pragnie zmienić swoje życie na bardziej uporządkowane czy oszczędne. Istnienie takich Dól tłumaczy przypadki lekkoduchów, którym pomimo braku życiowej odpowiedzialności zawsze wszystko się jakoś układa, a jak tylko próbują ułożyć sobie życie, to od razu wszystko idzie źle. Dlatego też tak ważne jest dla Słowianina lub Słowianki, żeby poznać swoją własną Dolę, zidentyfikować jej indywidualne preferencje i albo: te preferencje szanować i kierować się nimi w życiu; albo, jeśli dany Słowianin lub Słowianka nie jest zadowolona ze swojego życia, podjąć celowe wysiłki aby preferencje Doli zmienić (po to, żeby odmienić swoje życie).

I tu właśnie dochodzimy do miejsca na drodze wiary naszych przodków, w którym bliska więź z naszymi przodkami okazuje się absolutnie niezbędna. Wiedząc, że Dola może „przechodzić” z pokolenia na pokolenie, nie może ulegać wątpliwości, że znajomość życia, osobowości, wad i zalet naszych przodków jest jednym z podstawowych narzędzi, których możemy użyć w identyfikacji, odnajdowaniu lub zdobywaniu naszej własnej, dopasowanej do naszych potrzeb Doli. Aby lepiej wytłumaczyć powyższe stwierdzenie pozwolę sobie posłużyć się przykładem, co warte zaznaczenia, nie całkowicie wyssanym z palca.

Załóżmy, że jesteś kobietą, ok 30 lat, urodzoną i wychowaną w Polsce. Całe twoje życie, tak twoi najbliżsi jak i społeczeństwo powtarzało ci, że posiadanie męża i dzieci jest jedynym celem życiowym, wartym osiągnięcia, więc, dla świętego spokoju, znalazłaś sobie tego męża i masz z nim dzieci. I w ogóle nie jesteś szczęśliwa. Co więcej, masz wrażenie, że nic ci w życiu nie wychodzi. Nie możesz się dogadać z mężem, dzieci cię nie szanują, teściowa co raz krytykuje, praca wykańcza psychicznie, a twoi rodzice mówią ci, żebyś wzięła się w garść. Bo przecież masz wszystko.

W czasie jednej z nudnych rodzinnych kolacji, kuzynka pokazuje ci album ze zdjęciami. A może odkrywasz ten album w czasie sprzątania domu po babci? Jakby nie było w twoje ręce trafia album ze zdjęciami rodzinnymi, pośród których wypatrujesz nieznaną ci do tej pory postać. Po przepytaniu rodziny okazuje się, że ta postać to, powiedzmy, Jadwiga - siostra twojej prababci, do tej pory nieznana ci czarna owca rodziny. Dowiadujesz się, że Jadwiga uciekła z domu w wielu lat szesnastu, aby żyć na kocią łapę z synem sąsiada. Związek, jak to często bywa, nie wypalił i po kilku latach a być może nawet miesiącach syn sąsiada poślubił inną, a Jadwiga została pośmiewiskiem całego miasteczka i straciła szanse na znalezienie przyzwoitego męża. Nawet fakt, że syn sąsiada nie zdołał dać jej dziecka nie był tu żadnym pocieszeniem. Jak tylko jego żona urodziła mu bliźniaki, nikt nie miał wątpliwości, że Jadwiga nie tylko się puszcza, ale jeszcze jest jałowa, co zredukowało jakiekolwiek szanse na znalezienie męża – przyzwoitego lub nie – do zera. Według wszelkich standardów z tamtych czasów życie Jadwigi powinno się w tym momencie skończyć, ale, wbrew wszelkim oczekiwaniom, dopiero się zaczęło. Jakimś cudem Jadwiga nie tylko nie załamała się, ale wzięła swoje życie za rogi. Znalazła pracę, ignorowała nienawistne spojrzenia, chodziła po ulicach z wysoko podniesioną głową i któregoś dnia rozkochała w sobie bogatego Francuza, który wywiózł ją najpierw do Paryża, a potem, w sam czas przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej, do, powiedzmy, Nowego Jorku. Gdzie, jak wieść niesie, szybko owdowiała i spędziła resztę swojego życia przepuszczając majątek Francuza – czego, ze zrozumiałych powodów, rodzina nie mogła jej wybaczyć.

Jako głęboko nieszczęśliwa zamężna matka, powiedzmy, dwójki dzieci, słuchasz tej historii z wypiekami na policzkach. Historia Jadwigi pokazuje ci, nie tylko, że można być szczęśliwą bezdzietną i niezamężną kobietą, ale również, że krew jednej z takich kobiet płynie w twoich żyłach. Odkąd pamiętasz chciałaś podróżować, uczyć się języków i odkrywać nowe kultury. W głębi duszy wiesz, że nigdy nie chciałaś mieć dzieci, a bycie matką jest dla ciebie ciężką pracą pozbawioną - obiecywanego w filmach, kolorowych magazynach i opowieściach innych kobiet – emocjonalnego spełnienia. Czy jest możliwe, że odziedziczyłaś Dolę Jadwigi? Czy jest możliwe, że dysonans pomiędzy twoim życiem i potrzebami twojej Doli, jest przyczyną twojego niewytłumaczalnego poczucia pustki, smutku i niespełnienia?

Powiedzmy, że jesteś Rodzimowierczynią, albo przynajmniej sympatyczką Rodzimej Wiary. Powiedzmy, że znasz koncepcję Doli i sposoby w jaki niespełniona Dola może rujnować życie „swojego” człowieka. Powiedzmy, że, wiedziona intuicją, któregoś wieczoru siadasz w kuchni i zaczynasz rozmowę ze swoją Dolą, która niegdyś była Dolą twojej ciotecznej prababki Jadwigi. Przygotowujesz Doli kolację, którą spożywacie razem, w czasie szczerej do bólu rozmowy, kiedy ty i twoja Dola opowiadacie sobie niespełnionych marzeniach, frustracjach, smutku i poczuciu bezsiły.

Jakie będą skutki tej rozmowy zależy wyłącznie od ciebie. Być może całkowicie ulegniesz pragnieniom swojej Doli, wniesiesz o rozwód i wyjedziesz w świat. Być może dogadacie się jakoś – ty i twoja Dola - ułożycie plan, w którym znajdzie się miejsce na męża i dzieci oraz waszą wolność. A być może uda ci się skłonić inną Dolę do zamienienia się miejscami z Dolą Jadwigi. Jak by nie było, poznanie prawdy o darach Bogiń, zrozumienie, że, czy ci się to podoba, czy nie, dary te są częścią ciebie, jest niezbędne do tego, abyś mogła rozpocząć zmienianie swojego życia na lepsze. Bez zrozumienia natury twojej Doli – lub Niedoli – nie wiesz, co jest nie tak z twoim życiem. Bez poznania i zaakceptowania darów Rodzanic nie jesteś w stanie ich zmienić lub wymienić na inne. A znajomość i kontakt z przodkami (oraz – nie ukrywajmy – najbliższą rodziną) jest niezbędnym elementem odkrycia natury nadprzyrodzonej siły, kierującej twoim życiem.

Rozwiać urojenia

Każdy z nas ma jakieś tam wyobrażenia o sobie. Niestety, w większości przypadków nasze wyobrażenia o sobie nie do końca (lub całkowicie nie) pokrywają się z rzeczywistością. Ale przecież, żeby poznać i zrozumieć swoją Dolę, musimy mieć możliwie jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości obraz tego kim jesteśmy oraz wiedzieć co (o ile cokolwiek) nie gra w naszym życiu. I do tego właśnie potrzebujemy przyjaźni i pomocy ludzi, którzy są odpowiedzialni, stabilni emocjonalnie i psychicznie, oraz na tyle troszczą się o nas, aby powiedzieć nam, kiedy i w jakie urojenia popadamy. Dla wyjaśnienia tego pozwolę sobie przytoczyć kolejny, tym razem zupełnie nie wyssany z palca przykład:

Wyobraź sobie, że jesteś mężczyzną, ok 50ki. I nie masz nic. Kiedyś miałeś marzenia, aby zostać biologiem morskim i kręcić własne filmy dokumentalne. Miałeś nawet plan, jak tego dokonać, ale to okropne, niesprawiedliwe życie wszystko zepsuło. Zamiast zajmować się kręceniem podmorskich filmów musiałeś chodzić do pracy i znosić zarówno debilnych szefów, jak i durnych współpracowników oraz klientów. Twoja żona wiecznie truła ci głowę, a dziecko zabierało siły, czas i pieniądze niezbędne do realizowania twoich marzeń. W sumie nawet nie żałujesz, że żona od ciebie odeszła. Nie żal ci tez braku kontaktów z dzieckiem. I nie brakuje ci pracy, którą straciłeś przez tego durnego szefa. Gdyby tylko bank dał ci jeszcze jeden kredyt, to na pewno w ciągu pół, najdalej roku świat w końcu doceniłby twój talent i unikalny sposób fotografowania raf koralowych. Ale bank – równie wredny jak twój były szef – nie chce dać ci tego kredytu. Cóż, mówisz sobie, wylewając swe żale w złośliwych i ciętych komentarzach na mediach społecznościowych, widać taka moja Dola.

Gdybyś naprawdę rozumiał słowiańską koncepcję Doli, wiedziałbyś, że brak powodzenia w życiu jest wynikiem posiadania Niedoli, którą albo stworzyłeś sam, poprzez nie słuchanie swojej Doli, albo dostałeś od Rodzanic i nie chciało ci się jej zmienić. Gdybyś naprawdę rozumiał słowiańską koncepcję silnej i pomocnej wspólnoty, posłuchałbyś rad, czy też komentarzy ludzi, którzy, prawdziwie troszcząc się o ciebie, wskazywali błędy w twoim planie życiowym. Ale, ponieważ żyjesz w urojeniach, które zastępują ci rzeczywistość, odtrąciłeś tych ludzi jako toksycznych i znalazłeś sobie „przyjaciół”, którym również towarzyszy Niedola, i którzy „wspierają” cię i utwierdzają w twoich urojeniach.  

XXI wieczna kultura zachodu, w której większość współczesnych Rodzimowierców została wychowana, jest kulturą pozbawiającą nas odpowiedzialności za nasze czyny. Według psychologów a nawet naukowców w zasadzie nic, co robimy źle, nic co nam nie wychodzi nie jest naszą winą. Za otyłość odpowiedzialne są zaburzenia hormonalne, korporacje, mass media, rządy, wszystko tylko nie my. Skłonność do nałogów spowodowana jest traumą z dzieciństwa, toksycznym społeczeństwem, genetyką, wszystkim, tylko nie tym że naszym nałogom ulegamy. Rozpad małżeństwa, przestępczość, przemoc w rodzinie, katastrofy ekologiczne, zanieczyszczenie środowiska, pandemie, to wszystko to wina kogoś albo czegoś innego, ale absolutnie nigdy w życiu nie nasza. Nawet jeśli wejdziesz do basenu, wiedząc, że nie umiesz pływać, to że się utopisz nie jest (według współczesnych teorii) twoją winą, ale tych, którzy nie ostrzegli się, że w basenie można utonąć. Według niepodważalnej doktryny zachodniej cywilizacji, my, zwykli ludzie, jesteśmy wspaniali. Jesteśmy unikalni, jedyni w swoim rodzaju. Jesteśmy nieoszlifowanym diamentem i możemy wszystko. A jak nam nasza omnipotencja nie wychodzi, to nie nasza wina, to wina społeczeństwa, genetyki, rodziców, korporacji, patriarchatu, i innych złych ich lub onych.

Na fali tych przeciwnych osobistej odpowiedzialności trendów, dużo łatwiej jest nam, współczesnym Rodzimowiercom, pogrążać się w urojeniach, tłumaczących nasze niepowodzenia życiowe, w sposób, który umożliwia nam pozostanie niewinnymi ofiarami. O ile takie zafałszowane patrzenie na rzeczywistość może na krótką metę poprawiać samopoczucie, o tyle w perspektywie długofalowej powoduje pogłębienie naszych urojeń, pogorszenie sytuacji życiowej (bo, żyjąc w urojeniach, nie robimy nic, żeby rozwiązać problem) i otwiera drzwi dla patologii takich jak alkoholizm, narkomania, nazizm, rasizm, ksenofobia, rozpad rodziny i t. d.

Nie zapominajmy: Słowianie, którzy żyją w zgodzie ze swoją Dolą są Słowianami szczęśliwymi, a raczej – zadowolonymi z życia. Ich życie się układa, a los - sprzyja. Dola jest bowiem nie tylko losem, ale również duchem opiekuńczym. Jeśli żyjesz w zgodzie z preferencjami i oczekiwaniami swojej Doli, cokolwiek robisz - sprawia ci to radość, jest satysfakcjonujące i, co najważniejsze, działa i wychodzi. Jeśli żyjesz w zgodzie ze swoją Dolą nie odczuwasz wstydu, rozczarowania, poczucia pustki czy frustracji. Nie musisz cierpieć, udawać, kłamać ani oszukiwać samego siebie.

Oszukiwanie samego siebie, udawanie, że jest się kimś innym, odrzucanie odpowiedzialności za własne czyny i pogrążanie się w bardziej lub mniej narcystycznych urojeniach nie jest zdrowe ani dla ciebie, ani dla twoich bliskich. Ukrywanie czy wstydzenie się swoich wrodzonych cech – takich, jak na przykład, brak instynktu macierzyńskiego – zwiększa ryzyko chorób oraz przedwczesnej śmierci i w zasadzie uniemożliwia osiągnięcie spełnienia w życiu. Dlatego też tak niezmiernie ważne jest abyśmy my, współcześni Rodzimowiercy, po pierwsze: odszukali i zaakceptowali naszą własną Dolę; i po drugie: nie odrzucali czy krytykowali Doli naszych braci i sióstr. Każdy z nas powinien skupić się na podążaniu naszą własną drogą, podążaniu śladami naszych przodków i starych Bogów Słowian. Nasza Dola (lub Niedola) jest przewodniczką po tej drodze. Widząc, że brakuje nam sił, że nasze kroki są ociężałe, a droga zdaje się pełna trudów i niepowodzeń, powinniśmy zwrócić baczną uwagę na to, co mówi nam nasza Dola. Jej głos możemy usłyszeć poprzez odkrywanie historii naszych przodków, konfrontację z kłamstwami, które powtarzamy sobie, żeby poczuć się lepiej, oraz poprzez opinie ludzi, którzy żyją w przyjaźni i porozumieniu ze swoimi Dolami i tym samym – układa im się w życiu.

Sława!

Bibliografia:

S. Urbańczyk „Religia pogańskich Słowian”

A. Cerny „Istoty mityczne Serbów”

R. Trives „ Deceit and Self-Deception“

Gorąco dziękuję Душан Божић z gromady Луг Велеса za podzielenie się wiedzą o wierzeniach i tradycjach południowych Słowian.


[1] Wyjątkiem są tu współczesne wierzenia zachodnich Serbów, którzy odpowiedzialność za tworzenie ludzkiego losu powierzają Bogowi o imieniu Usud. Trudno powiedzieć jak starym i jak bardzo słowiańskim Bogiem jest Usud, ale biorąc pod uwagę jego wyjątkowość pośród dominacji Rodzanic, pozwolę sobie o Nim wspomnieć, bez uwzględniania Go w moich rozważaniach.

[2] W niektórych współczesnych wierzeniach południowych Słowian przeznaczenie, przędzone dla dziecka przez Bognie (lub Boga – patrz przypis powyżej) składa się z niezmiennej Srećy, która z kolei stanowi część poddającej się zmianie Sudbiny. Sreća nie zmienia się przez całe życie człowieka, ale negatywny wpływ „złej” Srećy da się, że tak powiem, obejść, poprzez na przykład małżeństwo z osobą o „dobrej” Srećy i przekazanie swojego dobytku małżonkowi/małżonce. Przykład takiego obejścia wyroku Bogów pokazany jest pięknie w historii o Usudzie, którą przeczytać możecie tu. Tekst jest po serbsku, ale gogle translate radzi sobie całkiem przyzwoicie z przekładem.