Po pierwsze – nie twórz wampirów
Wiele mówi się i pisze o tym, jak toksyczne jest współczesne społeczeństwo. Brak tolerancji, marginalizacja mniejszości, ignorowanie potrzeb zdrowia psychicznego, nadmierna presja, krytyka czy ośmieszanie w szkołach, miejscach pracy a nawet w przestrzeni publicznej (ulica, autobus, supermarket itp.). Tę toksyczność współczesnego społeczeństwa (nierzadko wrzucając do tego samego worka gry komputerowe i/lub co bardziej krwawe filmy akcji lub horrory) obwinia się o nasilanie agresywnych zachowań, zwiększenie przestępczości itd.
Nie jestem psychologiem, krymionologiem ani socjologiem, więc nie jestem w stanie ocenić, czy te analizy są słuszne, czy nie. Wydaje się jednak, że alienacja społeczna ludzi, zwłaszcza młodych i tych, którzy z różnych innych przyczyn mają powody (lub, niestety, „powody”), aby obwiniać społeczeństwo za swoje niepowodzenia jest/może być całkiem prawdopodobną przyczyną przynajmniej niektórych problemów współczesnego świata kultury zachodniej.
Bardzo często tak zwane tradycyjne wartości (które w świecie Zachodu są również wartościami chrześcijańskimi) polecane są jako lekarstwo na problemy cywilizacji zachodu. Nieustannie słyszymy/czytamy w mediach, że religia, kościół a nawet ateistyczne stosowanie dziesięciu przykazań wyleczyłoby nie tylko zbłąkane dusze nieszczęśliwych ludzi ale i całe społeczeństwa. Nierzadko wartości tradycyjne/chrześcijańskie, po oczyszczeniu z kontekstu religijnego, podawane są jako uniwersalne wartości ludzkie, które powinny być przyjęte i stosowane na całym świecie, bez względu na pochodzenie, religię, narodowość, poglądy itd. Jedną z głównych owych zasad jest uznawana za wybitnie chrześcijańską zasada „kochaj/traktuj bliźniego swego jak siebie samego”. Spróbujmy więc zastanowić się jak wyglądałby świat, gdybyśmy kochali i traktowali innych tak, jak siebie samych.
Toksyczna miłość
Według WHO rocznie na świecie:
- 800.000 osób popełnia (skutecznie) samobójstwo. Ocenia się, że na każdą udaną próbę samobójczą przypada 20 prób nieudanych.
W tym samym czasie na świecie rocznie ok 450.000 osób dokonuje (skutecznie) zabójstwa – umyślnie i celowo zabijając innego człowieka.
- 3.000.000 osób umiera na skutek nadużywania alkoholu
- 275.000.000 osób używa innych substancji odurzających, a 450.000 umiera na skutek ich nadużywania.
Nadużywanie alkoholu czy innych substancji odurzających może być nazwane zatruwaniem samego siebie, niekiedy ze skutkiem śmiertelnym (przedawkowania). Usiłowałam znaleźć statystyki dotyczące zabójstw dokonywanych przy użyciu trucizny, ale niestety nie udało mi się odnaleźć żadnych. Jednakże z informacji, które udało mi się zebrać wynika, że zabójstwa poprzez zatrucie są bardzo rzadkie.
Biorąc pod uwagę powyższe statystyki i fakt, że niemal dwa razy więcej ludzi zabija siebie, niż zabija innych, nie trudno dość do wniosku, że ludzie nie traktują samych siebie lepiej niż bliźnich. Powiedzieć wręcz można, że traktują siebie samych dużo, dużo gorzej. Może więc jednak odejście od tradycyjnych wartości nie jest jednak takie złe? Wyobraźcie sobie jak wysoki byłby wskaźnik zabójstw (w tym otruć!), gdyby nagle ludzie zaczęli traktować innych tak, jak traktują samych siebie.
Jeśli więc nie tradycyjne wartości chrześcijańskie, to co?
Tradycyjne wartości słowiańskie
Niewiele wiadomo jest nam o moralności czy etyce przedchrześcijańskich Słowian. Źródła pisane są skąpe (i w większości z drugiej albo i trzeciej ręki), podobnie jak znaleziska archeologiczne. Próbując odtworzyć wartości intelektualne/etyczne kultury Słowian możemy jednak wesprzeć się wiedzą o tym, czego Słowianie się bali – słowiańskich demonów a zwłaszcza – wampirów.
Słowiański świat pełen był demonów. Zamieszkiwały one lasy, pola, rzeki, góry i domostwa. Nie wszystkie demony były – jakbyśmy to dziś nazwali – złe. Niektóre zachowywały się w sposób obojętny w stosunku do ludzi. Jeśli ludzie nie szkodzili im (lub miejscom przez nie zamieszkiwanym), one nie szkodziły ludziom. Do takich „neutralnych” demonów zaliczały się głównie duchy stworzone przez Bogów lub też przez siły natury. Leszy, bagiennik, skarbnik, żmij czy ćmuch nie wykazywały agresji w stosunku do ludzi, nierzadko im pomagały (jak na przykład Leszy, który znany był z pomagania ludziom zagubionym w lasach), a szkodziły tylko w samoobronie lub złości. Jednak istniała bardzo specjalna kategoria demonów, których jedynym celem było gnębienie ludzkości. Były to demony „stworzone” przez ludzi a raczej – z ludzi. Wampiry, dziwożony, topielce czy południce – te demony aktywnie szkodziły ludziom, chciały ich zabić, zranić, porwać, zniewolić, zabrać im dzieci. Co różniło te szkodliwe demony od innych? Wszystkie były kiedyś ludźmi.
Wampir to nic innego, jak człowiek, który doświadczył w życiu niesprawiedliwości, odrzucenia i zapomnienia. Oczywiście, wampirem zostawali (po śmierci) ludzie, którzy mieli nieszczęście urodzić się ze zrośniętymi brwiami, problemami stomatologicznymi czy innymi wadami rozwojowymi. Ale wady wrodzone/rozwojowe były tylko czynnikiem predysponującym do wampiryzmu. Czynnikami decydującym to tym, czy dany mąż/niewiasta zostanie wampirem po śmierci był brak odpowiedniego pogrzebu (ciałopalenie względnie przeprowadzenie odpowiedniego rytuału antywampirycznego) oraz potrzeba zemsty czy też wyrównania krzywd, których za życia doświadczył przyszły wampir.
Podobnie rzecz ma się z innymi demonami ludzkiego pochodzenia: dziwożony (dusze kobiet zmarłych w czasie lub w krótce po porodzie), topielce (dusze ludzi, którzy zmarli poprzez utopienie) czy południce (dusze kobiet zmarłych przed, w trakcie lub wkrótce po ślubie) nie „odrodziłyby” się po śmierci jako demony, gdyby ich ciała zostały należycie pochowane a dusze odprowadzone do Nawii przy pomocy odpowiednich rytuałów. No i oczywiście gdyby ich życie nie zakończyło się nagle, czego, przynajmniej w niektórych przypadkach, być może można było uniknąć.
Wampirze lekcje etyki
Po zaznajomieniu się z demonologią Słowian nie można mieć wątpliwości, że nasi przodkowie patrzyli na świat oczami bystrego obserwatora, pozbawionego złudzeń dotyczących prawdziwej natury ludzkiej. Nasi przodkowie wiedzieli, że zło – prawdziwe zło – pochodzi od ludzi i przez nich jest tworzone. Wiedzieli to, do czego zrozumienia my potrzebowaliśmy dwóch wojen światowych i Holokaustu. Wiedzieli, że największym wrogiem człowieka jest człowiek. Że nikt poza nami samymi nie jest w stanie wyrządzić nam zła, skrzywdzić nas i zranić – głęboko, metodycznie, bezdusznie i celowo.
Ale Słowianie nie tylko rozumieli naturę ludzką. Oni również się jej bali. Byli świadomi do jakiego zła zdolny jest człowiek i, aby się (i przyszłe pokolenie) przed tym złem obronić, opowiadali historie – o chłopaku, który był bardzo brzydki, z którego cała wioska się śmiała i który powrócił po śmierci, jako wampir, żeby się na mieszkańcach wioski zemścić. O młodej matce, która zmarła w czasie porodu, bo żaden z sąsiadów nie pomyślał, żeby zajrzeć do niej i upewnić się, czy nie potrzebuje pomocy. W opowieściach naszych przodków to ta właśnie matka, odrodziwszy się po śmierci jako dziwożona, zabrała wszystkie niemowlęta i zostawiła w ich miejsce podmieńce. Poprzez te historie, które dotarły do naszych czasów w formie słowiańskiej demonologii, nasi przodkowie przekazywali ważną lekcję: nie krzywdź bliźnich, bo bliźni mogą skrzywdzić ciebie. Nie wyrządzaj im niesprawiedliwości, bo potęgi ludzkiego gniewu i pragnienia zemsty nie zna granic czasu i śmierci. Troszcz się bliźnich, nie porzucaj, nie zapominaj. Nie dopuszczaj do zabójstw i samobójstw, a jeśli nie możesz im zapobiec zrób wszystko, co w twojej mocy, żeby uszanować zmarłych po śmierci i pokazać im drogę do Nawii. Bez względu jak wygląda i kim jest twój bliźni, bez względu na to czy ma krzywe zęby czy zrośnięte brwi, czy jest przyszłą matką, czy też głęboko nieszczęśliwym przyszłym samobójcą, traktuj go/ją tak, żeby nie dać mu/jej powodu do powrotu po śmieci jako wampir albo inny demon. Ten świat, nasz świat nie potrzebuje nowych demonów. Stworzyliśmy ich już wystarczająco dużo.
Taj więc pamiętaj, pod żadnym pozorem nie traktuj bliźnich tak jak traktujesz samego/samą siebie. Statystycznie rzecz biorąc traktując ludzi w ten sposób masz duże szanse skrzywdzić ich bardziej niż (lub tak samo jak) twoi bliźni krzywdzą samych siebie.
Sława!